Opis forum
Tutaj wstawiasz jakiś tekst: Kiss me, ki-ki-kiss me Infect me with your love and Fill me with your poison Take me, ta-ta-take me Wanna be a victim Ready for abduction |
I tutaj też wstaw tekst: Całuj mnie, ca-ca-całuj mnie Zaraź mnie swoją miłością Wypełnij swoją trucizną Zabierz mnie, za-za-zabierz mnie Chcę być Twoją ofiarą Gotową na uprowadzenie |
Psychiczny
Wreszcie. Sześć długich lat czekałam na ten moment. Kiedy to pokażę światu nową mistrzynię. Siebie, oczywiście. Niestety zapomniałam o obowiązkach. Jakieś trzy lata temu z nudów zgłosiłam się do projektu. Nawet nie wiedziałam jakiego, ale mało mnie to obchodziło. Wczoraj dowiedziałam się, że mam oprowadzać po Unovie jakiegoś chłopaka z Sinnoh. Wszystko spoko luz. Ale jak będzie miał dziesięć lat wywalę go do pierwszego lepszego rowu. Przysięgam.
Miałam go odebrać z przystanku autobusowego. Na szczęście przyjeżdża do Nacrene, a ja nie musiałam się fatygować do Nuvemy. I tak to było cholernie daleko. Drugi koniec miasta. Czy wy to rozumiecie? To kawał drogi, cztery minuty jazdy. Ale jak trzeba to trzeba.
Związałam włosy w kitkę, przypięłam pas i ruszyłam z domu w najbardziej znanym mi kierunku. Centrum miasta, a za nim nasz uroczy punkt odbioru. Wyjęłam z torby zeszyt w którym miałam zapisane wszystko, o czym powinnam pamiętać, gdy go zobaczę. A więc:
Miło przywitaj z uśmiechem na ustach.
Zaproponuj lub przynieś coś do jedzenia i picia.
Bądź miła, inaczej to wszystko pójdzie w dupę.
Niby takie proste, a zapewne coś pominę...lub zapomnę. Oj tam, oj tam. Jedzenie zawsze jest najważniejsze. Z-A-W-S-Z-E. I nigdy o tym się nie zapomina. N-I-G-D-Y.
Po minucie mogłam już podziwiać piękno naszego centrum. Pełno wystaw, rzeźb, obrazów, graffiti. No, w końcu miasto artystów. Stragany o tej godzinie świeciło świeżymi i najlepszymi towarami. Ale jak każdy szanujący się obywatel, miałam swojego ulubionego.
- Yo Craft. Potrzebuję jabłek. Dużo jabłek - powiedziałam na starcie, a on jak zwykle uśmiechnął się.
- Dużo? Twój limit to cztery na cały dzień. Czyżby zapasy na podróż? - zapytał, pakując je do torby.
- Powiedzmy. Mam zająć się jakimś chłopakiem z Sinnoh, więc miło by było, gdyby dostał coś na powitanie.
- Od kiedy jesteś taka miła? - podał mi owoce i wrócił do czyszczenia noży.
- Od nigdy. Takie mam obowiązki - i ruszyłam z dalszą drogę.
Chyba godzinę siedziałam na tym przystanku. No dobra. Rozłożyłam się na ławce jak na łóżku i gapił na drogę wyczekując, ze ten ogórek na kółkach wreszcie przyjedzie. Byłam zirytowana czekaniem. Aż wreszcie, jak grom z jasnego nieba, przyjechał. Zielony z naklejką. Podniosłam łeb jak pies który właśnie usłyszał otwierające się drzwi.
No. I oczywiście wyszło multum osób, a ja niestety nie wiedziałam jak wygląda mój towarzysz, więc po prostu tempo czekałam. Na szczęście ludzie szybko się rozeszli, zostawiają tylko jednego chłopaka o niebieskich włosach i krwistych oczach.
Wstałam ciężko z mojej ukochanej ławki, która gościła mnie przez te godziny i ruszyłam w jego kierunku, głupio się przy tym uśmiechając.
- Nathaniel Pride? - zapytałam, starając się brzmieć mało sztucznie.
- Owszem....Nemeria? - jego ton był w miarę OK. Może się nie połapał.
- Tak. Witam Cię w regionie Unova! - pokazałam artystycznie ręką na otoczenie.
Miałam tylko nadzieję, że nie pomyślał o mnie, jak o debilu z problemami.
- A więc, co cię do nas sprowadza? - jedliśmy jabłka na głównym placu. Musiałam przyznać, ze był łakomczuchem.
- Pokazy - odpowiedział, wyciągając kolejne jabłko.
- W Sinnoh są przecież o wiele lepiej zorganizowane. Tam to norma. U nas to dopiero nowość.
- I oto chodzi. Nowi rywale, nowe wyzwania. Mam tutaj szansę zdobycia tytułu I Najlepszego Koordynatora w historii Unovy. Takiej osoby się nie zapomina.
Zaśmiałam się lekko.
- Nigdy bym na to nie wpadła. Ale masz rację. Sądzisz, że twoi rówieśnicy z twojego regionu nie wpadli na to samo? - wytarłam ręce i spojrzałam na niego wyczekująco.
- Co? To idioci. Może jacyś z dalszych zakątków....ale tak to nie. Byli tak podekscytowani otwarciem granic, ze tylko Liga Sinnoh im w głowie siedziała. A ty? - jezu jak on jadł to jabłko. Jakby od lat nie miał niczego w buzi.
- Liga Unovy będzie moja. Ale też chciałabym spróbować sił w pokazach. Ale tylko by się sprawdzić. Jestem zbyt dobrym strategiem, by tkwić czymś tak eleganckim.
- Bardzo skromnie to ujęłaś. Ja też będę się starał o zostanie Mistrzem.
- Widzę, że poznałam mojego pierwszego rywala - uśmiechnęłam się.
- No, i to jakiego. Ja łatwo tytułu nie oddam.
- Z wzajemnością, chłopcze. Z wzajemnością.
Tak oto poznałam mojego towarzysza, rywala i być może przyjaciela. Czas pokaże...jak zwykle zresztą.
Offline
Pierwsza myśl - dość odważna i pewna siebie bohaterka, a to dobrze.
Są błędy interpunkcyjne, brak przecinków, ale to nic strasznego.
"Rozłożyłam się na ławce jak na łóżku i gapił na drogę wyczekując, ze ten ogórek na kółkach wreszcie przyjedzie." - chyba "gapiła" a nie "gapił". C:
I to najgorszy z Twych błędów, więc... jest dobrze. C:
Opowiadanie napisane bardzo dobrze, świetnie się zapowiada. C: Tak, żrę jak świnia, łapczywie, szybko i w dużych ilościach, no ale co na to poradzę. XD Nie mogę doczekać się kolejnej noci. C:
Offline